• DZIEŃ DZIEWIĄTY
Tego dnia w Kalendarzu znalazłam czerwoną sakiewkę. Wykonana z dość grubego materiału, skrywała w środku coś płaskiego i twardego, więc w pierwszej chwili pomyślałam o kolejnej zawieszce na choinkę. Jednak im dłużej trzymałam ją w dłoni tym bardziej zaczęłam domyślać się, że to nie zawieszka znajduje się wewnątrz...
Jedną z obowiązkowych pamiątek, którą przywożę ze sobą z każdego wyjazdu jest magnes. Wiem, że obecnie jest to bardzo modne i sporo osób ma taką tradycję, ale mimo to uważam, że jest to po prostu fajna sprawa i chętnie wprowadziłam ją do swojej rodziny. Poza tym, kiedyś zawsze przywoziłam ze sobą pocztówki, którymi wyklejałam ścianę nad moim biurkiem, więc takie gromadzenie "przypominajek" wyjazdowych nie jest dla mnie niczym nowym.
Od kiedy zaczęłam kupować pudełka od Gobstone Alley moja kolekcja magnesów zaczęła się powiększać, gdyż jest to częsty dodatek do zawartości tych magicznych boxów. Zamawiając Kalendarz Adwentowy Gobstonków spodziewałam się, że znajdę w nim kolejne magnesy, dlatego nie byłam zaskoczona, kiedy otworzyłam tą piękną czerwoną sakiewkę.
Tym razem moja kolekcja wzbogaciła się o mroczny, czarny magnes ze znakiem Insygniów Śmierci. Jest niewielki, dość gruby i ciężki, a nadruk jest dobrej jakości. Podoba mi się, ale traktuję go jako ot taki miły drobiazg. Zdecydowanie bardziej wolę magnesy przypominające mi o miejscach, w których byłam, ale z pewnością znajdę również miejsce dla tych "potterowych" :)
• DZIEŃ DZIESIĄTY
Kiedy tylko zajrzałam do przegródki oznaczonej numerem "dziesięć" od razu się ucieszyłam, gdyż zobaczyłam wieczko metalowej puszki. A co oznacza metalowa puszka? Herbatę! A czy Asia lubi herbaty? Bardzo lubi! :)
Wingardium Leviooosa! Własnie z tymi słowami kojarzy mi się profesor Filtwick :) Nauczyciel Zaklęć i Uroków pewnie jest Wam bardzo dobrze znany i nie muszę go nikomu przedstawiać. Cieszę się, że to właśnie jego herbatę tym razem otrzymałam i chciałam podkreślić, że bardzo podoba mi się fakt, że w tym Kalendarzu jak do tej pory znajdujemy herbaty nawiązujące do postaci, które nie są takie "oczywiste" jak Harry czy Hermiona. Uważam, że jest to ogromny plus, bo przecież świat Hogwartu nie ogranicza się tylko do tych najbardziej popularnych bohaterów i warto o tym pamiętać.
Herbata profesora Filtwicka pachnie dość słodko i karmelowo. Dodatkowo, wyraźnie czuję w niej rodzynkowy aromat, choć w składzie nie ma o nich ani słowa. Jest bardzo drobno zmielona, co wyróżnia ją na tle pozostałych herbat z mojej kolekcji. Niestety nie miałam jeszcze okazji, aby sobie ją zaparzyć, więc nie mogę Wam nic napisać na temat smaku. Mimo to kolejny raz wspomnę, że znam już herbaty od Gobstone Alley i jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, dlatego jestem przekonana, że ta również będzie przepyszna :)
Nie muszę chyba pisać, że to właśnie herbata jest moim dzisiejszym faworytem. Dajcie znać, którą z tych dwóch rzeczy chętnie wybralibyście dla siebie. Czekam na Wasze komentarze!
Pozdrawiam Was ciepło,
Asia - Gingerova ♥
PS. Tradycyjnie już przypominam, że aby umożliwić komentowanie większej ilości osób, postanowiłam przywrócić opcję dodawania komentarzy anonimowych. Będzie mi jednak bardzo miło, jeśli napiszecie w takim komentarzu swoje imię lub nick. Dzięki temu będę widziała kto z Was regularnie tutaj zagląda i łatwiej mi będzie Was zapamiętać :)
Magnes z wakacji na lodówkę to punkt obowiązkowy! Ogólnie dla mnie im więcej magnesów tym lepiej xD. Flitwick kojarzy mi się głównie z moim domem ^^. Też mi podobają się te "nieoczywiste" postacie, kreatywne to :).
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wybrałabym herbatę! Uwielbiam je! ❤️
OdpowiedzUsuńBardzo lubię, gdy ktoś nie zwraca uwagi tylko na główne postacie a także zauważa ich wady. Zdarza się, że niektórzy po prostu nie zauważają barwnych bohaterów dookoła, a ci główni wydają mu się idealni. Jak najbardziej popieram Twoją postawę!